*Oczami Nicole*
-Siedzi tam-powiedziałam do siebie.
-To Eleanor?-zapytał.
-Tak.
-Czyli coś z nią związane?
-Nie wiem-odparłam i podeszliśmy do niej.
-Cześć, to ja-powiedziałam a ona się na mnie spojrzała a potem na Harry'ego.
-Harry, jak ja się stęskniłam-powiedziała się do niego tuląc.
-Ja też-powiedział i odwzajemnił uścisk a ja stałam i patrzyłam jak mój chłopak się z nią tuli.
-To możemy pogadać?-zapytałam siadając na ławce.
-O czym chcecie gadać?-patrzyła cały czas na Harry'ego.
-Ja chcę pogadać, nie on. Proszę powiedz mi co Ty odwalasz?
-Co ja odwalam?-zapytała.
-Ze związkiem Louis'ego i Cassie?
-Nic.
-A to wasze spotkanie dzisiaj?
-No co? Zaprosił mnie,przyszłam i zaraz on się zjawił z tą...tam no.
-Cassie-odezwał się Harry.
-Jesteś pewna, że zaprosił Ciebie?-zapytałam.
-Tak. Nie wierzysz mi to zobacz-powiedziała i wyjęła telefon, coś tam dotykała i pokazała mi-to jest od Lou.
-Pokaż mi też-powiedział Harry a ja mu dałam.
-Ale jak to....przecież on mówił, że się z Tobą nie umawiał-powiedziałam.
-Przecież to nie jest jego numer-odezwał się Harry a Eleanor wstała i zaraz zabrała mu telefon.
-Skąd wiesz?
-Bo znam chłopaków numery i to na pewno nie jest Louis'ego numer-odparł-po co to robisz?-dodał po chwili.
-Po co to robisz? Nie widzisz, że oni są..to znaczy byli ze sobą szczęśliwi?-zapytałam.
-Byli? To znaczy, ze już ze sobą nie są?-zapytała.
-Są....to skomplikowane, ale powiedz mi czego Ty od nich chcesz?
-Zrozum, że zraniłam Lou i bardzo tego żałuję-odparła.
-Żałujesz? Nie trzeba było się pieprzyć z innym-powiedziałam.
-Ja tego żałuję-powiedziała i schowała twarz w rękach.
-Ale dziewczyno. Dlaczego to robisz?
-Bo chcę go odzyskać-powiedziała i poleciały jej łzy.
-Nie płacz-powiedziałam-takim sposobem go nie odzyskasz.
-A jakim?
-Pytanie czy jest sposób, żebyś go odzyskała-odparłam a ona jeszcze bardziej zaczęła płakać-hej, nie płacz.
-A skąd wiedziałaś, że oni tam się wybierają?-zapytał Harry.
-Piszą w internecie....przepraszam ja po prostu..ja go kocham.
-Ale on jest szczęśliwy z Cass, powinnaś to uszanować-powiedziałam.
-Wiesz jak to jest stracić kogoś i potem tego żałować?-zapytała.
-Niestety wiem. Ale trzeba żyć dalej-odparłam.
-Przepraszam.
-Nie przepraszaj nas tylko ich-powiedziałam.
-A co jeśli jeszcze bardziej mnie znienawidzi Louis?
-Co się stanie to się stanie-powiedziałam.
-Mimo, że zraniłam Twoją siostrę i waszego przyjaciela wy jesteście dla mnie mili-powiedziała patrząc to na mnie to na mojego chłopaka.
-Każdy by postąpił tak samo-odparł Harry.
-Już dobrze?-zapytałam.
-Tak, dziękuje. Już nic nie zrobię, żeby im zrujnować związek. Przepraszam-powiedziała i się we mnie wtuliła. Odwzajemniłam uścisk, ale z miną WTF?!
-Musimy się zbierać Nicole-powiedział Harry widząc nie zręczną dla mnie sytuację.
-Już-powiedziałam i odkleiłam od siebie El.
-Przeprosicie ich za mnie?-zapytała.
-Ale to nic nie da. Cassie myśli, że to Loui napisał-powiedział Harry.
-To jak masz czas to jedź z nami i wszystko im wyjaśnimy-za proponowałam.
Sprzeciwiała się, ale daliśmy radę ją namówić. Pojechaliśmy do mnie z nadzieją, że Cass nadal śpi i tak było, a Harry pojechał po Louis'ego. Zrobiłam dziewczynie herbaty i siedziałyśmy w salonie na ich przyjazd. El się bardzo denerwowała, ale jako tako ją uspakajałam. Kiedy do domu wszedł Louis z Harry'm od razu wstała i się wyprostowała.
-A Ty co tu robisz?-zwrócił się Louis do Eleanor-co ona tu robi?-spojrzał na Harry'ego.
-Chodź na górę-powiedział Harry i poszli.
Po paru minutach ja z Eleanor też poszłam do pokoju Cass. Na łóżku siedział Louis i Cass leżała patrząc w sufit a Harry stał przy komodzie dziewczyny.
-Słuchajcie-zaczęła El-ten sms to nie od Louis'ego. Napisał mi go mój przyjaciel o tym samym imieniu i tak jakoś skorzystałam z okazji i skłóciłam was. Ale teraz tego żałuję.
-No i dobrze-odparła Cass nadal robiąc to samo.
-To wszystko, bo ja nadal kocham Louis'ego, ale dzięki jej-wskazała na mnie-i jemu-wskazała na Harry'ego-zrozumiałam, że nie mogę wam rujnować związku bo nam nie wyszło. Słuchajcie ja na prawdę tego żałuję i przepraszam-powiedziała Eleanor ze łzami w oczach.
-Nadal mnie kochasz?-zapytał Louis a wtedy Cass pierwszy raz odwróciła wzrok, który skierowała na El i jej chłopaka.
-Tak. Louis nadal Cię kocham-powiedziała.
-I co teraz za to że wyznała Ci miłość wskoczysz jej w ramiona i będziecie ze sobą ?-zapytała Cass siadając
-Nie. Cassie ja go kocham, ale nie ma dla nas przyszłości, za to widać ją u was-powiedziała El, tu to mnie zdziwiła O.o.
-Teraz już jak widzisz nie ma przyszłości-odparła Cass i poszła do łazienki.
-Eleanor lepiej będzie jak sobie już pójdziesz-dodał Louis.
-Przepraszam-odparła El -ja schodzę wam z oczu, na razie-powiedziała i wyszła.
-Odwieźmy ją może co?-zapytałam Harry'ego.
-Chodź-powiedział i poszedł za nią.
-My uciekamy, będziemy u chłopaków.pa-powiedziałam i poszłam.
Zeszłam na dół i czekali już na mnie, razem weszliśmy do pojazdu i pojechaliśmy pod hotel Eleanor. Pożegnaliśmy się z nią i pojechaliśmy do chłopaków.
*oczami Cassie*
Nie wierzyłam jakoś Eleanor. Kocha Louis'a, ja kocham Louis'a a Lou ? Tego nie wiem , po prostu, chciałabym o nim zapomnieć, chociaż na chwilę ale nie mogę, zawsze wszystko będzie mi się z nim kojarzyć, bez względu na to czy bym chciała zapomnieć czy nie. Wytarłam moją , mokrą twarz , od wody ręcznikiem i spojrzałam w lustro. Widok , który w nim ujrzałam , mnie zdziwił. W drzwiach stał Louis.
-Cass..
-Czemu z nią nie pojechałeś?
-Bo to ciebie kocham.
-Skąd mam mieć taką pewność co ?
-Bo gdybyś jej nie miała nie byłabyś na mnie zła.
-To się nie liczy. Jeśli ją kochasz możesz jechać do niej.
-Ale ja chce ciebie.
-Nie jestem twoją własnością Louis. Jestem człowiekiem, który ma uczucia-powiedziałam wymijając go w drzwiach-gdzie Niki i Harry.
-Poszli do chłopaków.
-A ty czemu nie pojechałeś z nimi ?
-Nie odtrącaj mnie.
-A co mam robić ? Rzucić ci się w ramiona ?
-Tak...-mruknął, myśląc,że nie słyszałam.
-Słyszałam to.
-No i dobrze,że słyszałaś! O to chodzi. Masz rzucić mi się w ramiona i pocałować, powiedzieć ,że wybaczasz, że wszystko będzie dobrze.
-Louis kurwa nie jestem twoją własnością tym bardziej nie będziesz mi mówił co ja mam robić! Co z tobą jest nie tak ?
-Po prostu nie mogę tak, kocham cię, chcę z tobą być. Chcę widzieć jak się uśmiechasz kiedy będziesz widziała nasze wnuki.
-Myślisz ,że do tego dojdzie?
-Czemu przekreślasz już nasz związek.
-Bo jeżeli już raz takie coś zrobiłeś to zrobisz to po raz drugi.
Nie odpowiedział nic. Stał pośrodku pokoju i patrzył na mnie. Nie zwracając na niego uwagi zeszłam na dół do kuchni.Po chwili zeszedł na dół i zabrał mi mój kupek.
-Co ty robisz ?-zapytałam zdziwiona.
-To co powinienem zrobić od razu.
Nie zdążyłam odpowiedzieć bo pocałował mnie, tak zrobił to, a ja oddałam pocałunek jednak ... odepchnęła m go.
-Myślisz ,że całując mnie wrócę do ciebie?
-Tak ,właśnie tak myślę, zauważ ,że się staram, próbuję odbudować wszystko a ty po prostu jednym, spojrzeniem czy ruchem niszczysz to! Nie wiem czy wgl ma sens starania się o ciebie jeżeli ty wszystko niszczysz.
-Brawo , najlepiej się poddać bo przecież po co walczyć.
-Chcesz masz, nie jesteśmy ze sobą. To chciałaś osiągnąć ! To właśni to zrobiłaś.
-Ale...-usłyszałam trzask drzwiami. Piękne, mam to co chciałam. Poszłam do pokoju bo co innego mogłam robić jak nie płakać.
*oczami Louis'a*
Nie wierze ,że powiedziałem te słowa , ale po prostu poniosło mnie. Wróciłem do domu, Niki z chłopakami byli w ogrodzie. Zabrałem paczkę fajek Zayn'a, a raczej ją pożyczyłem. Do tego zabrałem wszystkie alkohole i poszedłem do pokoju zakluczając się. Czas na małą imprezę. Wziąłem łyk Jack'a Daniels'a, po chwili zaciągnąłem się dymem, który wleciał do mnich płuc, mieszając się z alkoholem. To będzie długo noc-pomyślałem i znów wziąłem łyk i tak przez całą noc.
*oczami Zayn'a*
Przetarłem oczy , jak zawsze wcześnie stałem sam nie wiem czemu. Chciałem zapalić ale nie było paczki fajek. Czyli są na dole. Wstałem, zszedłem na dół ale ich tam też nie było. Były buty Lou czyli jest w domu. Bez wahania poszedłem do niego bo ostatnio brał ode mnie szluga. Zapukałem nikt nie odpowiedział. Drugi,trzeci. Chciałem otworzyć ale były zamknięte.
-Co do cholery ?-krzyknąłem a ze swoich pokoi wyszli wszyscy.
-Co jest ?
-Louis się zakluczył i nie odpowiada.
-Jak to nie odpowiada?-zapytał Liam.
-Tak to ! Nie odpowiada.
-Wyważ drzwi.
-Po co ?
-Może coś mu się stało ?
-Chłopaki..-powiedziała Niki.
-Co ?-krzyknęliśmy patrząc na nią.
-Louis chyba zabrał alkohol.
-Skąd wiesz?
-Z ciekawości zajrzałam do waszego barku i pusto.
-A przecież był alkohol. O nie-powiedział Harry.
Jednym dobrym kopnięciem w drzwi otworzył je. Przy łóżku leżał Louis, z moimi fajkami, a raczej już ich nie było. Śmierdziało samym alkoholem i szlugami. Ostro balował.
-Dzwoń na pogotowie?
-Co ? Jak? Że kurwa co ?
-To co powiedziałem, dzwoń na pogotowie nie am tętna!
Harry zadzwonił po pogotowie, które po chwili przyjechało i zabrało nieprzytomnego Louis'a.
-CO mu strzeliło do głowy? Prawie ,że się zabił-powiedział Liam.
-Cassie-powiedział Niall i w trybie natychmiastowym ubrał się i wyszedł. A my pojechaliśmy do szpitala.
-Siedzi tam-powiedziałam do siebie.
-To Eleanor?-zapytał.
-Tak.
-Czyli coś z nią związane?
-Nie wiem-odparłam i podeszliśmy do niej.
-Cześć, to ja-powiedziałam a ona się na mnie spojrzała a potem na Harry'ego.
-Harry, jak ja się stęskniłam-powiedziała się do niego tuląc.
-Ja też-powiedział i odwzajemnił uścisk a ja stałam i patrzyłam jak mój chłopak się z nią tuli.
-To możemy pogadać?-zapytałam siadając na ławce.
-O czym chcecie gadać?-patrzyła cały czas na Harry'ego.
-Ja chcę pogadać, nie on. Proszę powiedz mi co Ty odwalasz?
-Co ja odwalam?-zapytała.
-Ze związkiem Louis'ego i Cassie?
-Nic.
-A to wasze spotkanie dzisiaj?
-No co? Zaprosił mnie,przyszłam i zaraz on się zjawił z tą...tam no.
-Cassie-odezwał się Harry.
-Jesteś pewna, że zaprosił Ciebie?-zapytałam.
-Tak. Nie wierzysz mi to zobacz-powiedziała i wyjęła telefon, coś tam dotykała i pokazała mi-to jest od Lou.
-Pokaż mi też-powiedział Harry a ja mu dałam.
-Ale jak to....przecież on mówił, że się z Tobą nie umawiał-powiedziałam.
-Przecież to nie jest jego numer-odezwał się Harry a Eleanor wstała i zaraz zabrała mu telefon.
-Skąd wiesz?
-Bo znam chłopaków numery i to na pewno nie jest Louis'ego numer-odparł-po co to robisz?-dodał po chwili.
-Po co to robisz? Nie widzisz, że oni są..to znaczy byli ze sobą szczęśliwi?-zapytałam.
-Byli? To znaczy, ze już ze sobą nie są?-zapytała.
-Są....to skomplikowane, ale powiedz mi czego Ty od nich chcesz?
-Zrozum, że zraniłam Lou i bardzo tego żałuję-odparła.
-Żałujesz? Nie trzeba było się pieprzyć z innym-powiedziałam.
-Ja tego żałuję-powiedziała i schowała twarz w rękach.
-Ale dziewczyno. Dlaczego to robisz?
-Bo chcę go odzyskać-powiedziała i poleciały jej łzy.
-Nie płacz-powiedziałam-takim sposobem go nie odzyskasz.
-A jakim?
-Pytanie czy jest sposób, żebyś go odzyskała-odparłam a ona jeszcze bardziej zaczęła płakać-hej, nie płacz.
-A skąd wiedziałaś, że oni tam się wybierają?-zapytał Harry.
-Piszą w internecie....przepraszam ja po prostu..ja go kocham.
-Ale on jest szczęśliwy z Cass, powinnaś to uszanować-powiedziałam.
-Wiesz jak to jest stracić kogoś i potem tego żałować?-zapytała.
-Niestety wiem. Ale trzeba żyć dalej-odparłam.
-Przepraszam.
-Nie przepraszaj nas tylko ich-powiedziałam.
-A co jeśli jeszcze bardziej mnie znienawidzi Louis?
-Co się stanie to się stanie-powiedziałam.
-Mimo, że zraniłam Twoją siostrę i waszego przyjaciela wy jesteście dla mnie mili-powiedziała patrząc to na mnie to na mojego chłopaka.
-Każdy by postąpił tak samo-odparł Harry.
-Już dobrze?-zapytałam.
-Tak, dziękuje. Już nic nie zrobię, żeby im zrujnować związek. Przepraszam-powiedziała i się we mnie wtuliła. Odwzajemniłam uścisk, ale z miną WTF?!
-Musimy się zbierać Nicole-powiedział Harry widząc nie zręczną dla mnie sytuację.
-Już-powiedziałam i odkleiłam od siebie El.
-Przeprosicie ich za mnie?-zapytała.
-Ale to nic nie da. Cassie myśli, że to Loui napisał-powiedział Harry.
-To jak masz czas to jedź z nami i wszystko im wyjaśnimy-za proponowałam.
Sprzeciwiała się, ale daliśmy radę ją namówić. Pojechaliśmy do mnie z nadzieją, że Cass nadal śpi i tak było, a Harry pojechał po Louis'ego. Zrobiłam dziewczynie herbaty i siedziałyśmy w salonie na ich przyjazd. El się bardzo denerwowała, ale jako tako ją uspakajałam. Kiedy do domu wszedł Louis z Harry'm od razu wstała i się wyprostowała.
-A Ty co tu robisz?-zwrócił się Louis do Eleanor-co ona tu robi?-spojrzał na Harry'ego.
-Chodź na górę-powiedział Harry i poszli.
Po paru minutach ja z Eleanor też poszłam do pokoju Cass. Na łóżku siedział Louis i Cass leżała patrząc w sufit a Harry stał przy komodzie dziewczyny.
-Słuchajcie-zaczęła El-ten sms to nie od Louis'ego. Napisał mi go mój przyjaciel o tym samym imieniu i tak jakoś skorzystałam z okazji i skłóciłam was. Ale teraz tego żałuję.
-No i dobrze-odparła Cass nadal robiąc to samo.
-To wszystko, bo ja nadal kocham Louis'ego, ale dzięki jej-wskazała na mnie-i jemu-wskazała na Harry'ego-zrozumiałam, że nie mogę wam rujnować związku bo nam nie wyszło. Słuchajcie ja na prawdę tego żałuję i przepraszam-powiedziała Eleanor ze łzami w oczach.
-Nadal mnie kochasz?-zapytał Louis a wtedy Cass pierwszy raz odwróciła wzrok, który skierowała na El i jej chłopaka.
-Tak. Louis nadal Cię kocham-powiedziała.
-I co teraz za to że wyznała Ci miłość wskoczysz jej w ramiona i będziecie ze sobą ?-zapytała Cass siadając
-Nie. Cassie ja go kocham, ale nie ma dla nas przyszłości, za to widać ją u was-powiedziała El, tu to mnie zdziwiła O.o.
-Teraz już jak widzisz nie ma przyszłości-odparła Cass i poszła do łazienki.
-Eleanor lepiej będzie jak sobie już pójdziesz-dodał Louis.
-Przepraszam-odparła El -ja schodzę wam z oczu, na razie-powiedziała i wyszła.
-Odwieźmy ją może co?-zapytałam Harry'ego.
-Chodź-powiedział i poszedł za nią.
-My uciekamy, będziemy u chłopaków.pa-powiedziałam i poszłam.
Zeszłam na dół i czekali już na mnie, razem weszliśmy do pojazdu i pojechaliśmy pod hotel Eleanor. Pożegnaliśmy się z nią i pojechaliśmy do chłopaków.
*oczami Cassie*
Nie wierzyłam jakoś Eleanor. Kocha Louis'a, ja kocham Louis'a a Lou ? Tego nie wiem , po prostu, chciałabym o nim zapomnieć, chociaż na chwilę ale nie mogę, zawsze wszystko będzie mi się z nim kojarzyć, bez względu na to czy bym chciała zapomnieć czy nie. Wytarłam moją , mokrą twarz , od wody ręcznikiem i spojrzałam w lustro. Widok , który w nim ujrzałam , mnie zdziwił. W drzwiach stał Louis.
-Cass..
-Czemu z nią nie pojechałeś?
-Bo to ciebie kocham.
-Skąd mam mieć taką pewność co ?
-Bo gdybyś jej nie miała nie byłabyś na mnie zła.
-To się nie liczy. Jeśli ją kochasz możesz jechać do niej.
-Ale ja chce ciebie.
-Nie jestem twoją własnością Louis. Jestem człowiekiem, który ma uczucia-powiedziałam wymijając go w drzwiach-gdzie Niki i Harry.
-Poszli do chłopaków.
-A ty czemu nie pojechałeś z nimi ?
-Nie odtrącaj mnie.
-A co mam robić ? Rzucić ci się w ramiona ?
-Tak...-mruknął, myśląc,że nie słyszałam.
-Słyszałam to.
-No i dobrze,że słyszałaś! O to chodzi. Masz rzucić mi się w ramiona i pocałować, powiedzieć ,że wybaczasz, że wszystko będzie dobrze.
-Louis kurwa nie jestem twoją własnością tym bardziej nie będziesz mi mówił co ja mam robić! Co z tobą jest nie tak ?
-Po prostu nie mogę tak, kocham cię, chcę z tobą być. Chcę widzieć jak się uśmiechasz kiedy będziesz widziała nasze wnuki.
-Myślisz ,że do tego dojdzie?
-Czemu przekreślasz już nasz związek.
-Bo jeżeli już raz takie coś zrobiłeś to zrobisz to po raz drugi.
Nie odpowiedział nic. Stał pośrodku pokoju i patrzył na mnie. Nie zwracając na niego uwagi zeszłam na dół do kuchni.Po chwili zeszedł na dół i zabrał mi mój kupek.
-Co ty robisz ?-zapytałam zdziwiona.
-To co powinienem zrobić od razu.
Nie zdążyłam odpowiedzieć bo pocałował mnie, tak zrobił to, a ja oddałam pocałunek jednak ... odepchnęła m go.
-Myślisz ,że całując mnie wrócę do ciebie?
-Tak ,właśnie tak myślę, zauważ ,że się staram, próbuję odbudować wszystko a ty po prostu jednym, spojrzeniem czy ruchem niszczysz to! Nie wiem czy wgl ma sens starania się o ciebie jeżeli ty wszystko niszczysz.
-Brawo , najlepiej się poddać bo przecież po co walczyć.
-Chcesz masz, nie jesteśmy ze sobą. To chciałaś osiągnąć ! To właśni to zrobiłaś.
-Ale...-usłyszałam trzask drzwiami. Piękne, mam to co chciałam. Poszłam do pokoju bo co innego mogłam robić jak nie płakać.
*oczami Louis'a*
Nie wierze ,że powiedziałem te słowa , ale po prostu poniosło mnie. Wróciłem do domu, Niki z chłopakami byli w ogrodzie. Zabrałem paczkę fajek Zayn'a, a raczej ją pożyczyłem. Do tego zabrałem wszystkie alkohole i poszedłem do pokoju zakluczając się. Czas na małą imprezę. Wziąłem łyk Jack'a Daniels'a, po chwili zaciągnąłem się dymem, który wleciał do mnich płuc, mieszając się z alkoholem. To będzie długo noc-pomyślałem i znów wziąłem łyk i tak przez całą noc.
*oczami Zayn'a*
Przetarłem oczy , jak zawsze wcześnie stałem sam nie wiem czemu. Chciałem zapalić ale nie było paczki fajek. Czyli są na dole. Wstałem, zszedłem na dół ale ich tam też nie było. Były buty Lou czyli jest w domu. Bez wahania poszedłem do niego bo ostatnio brał ode mnie szluga. Zapukałem nikt nie odpowiedział. Drugi,trzeci. Chciałem otworzyć ale były zamknięte.
-Co do cholery ?-krzyknąłem a ze swoich pokoi wyszli wszyscy.
-Co jest ?
-Louis się zakluczył i nie odpowiada.
-Jak to nie odpowiada?-zapytał Liam.
-Tak to ! Nie odpowiada.
-Wyważ drzwi.
-Po co ?
-Może coś mu się stało ?
-Chłopaki..-powiedziała Niki.
-Co ?-krzyknęliśmy patrząc na nią.
-Louis chyba zabrał alkohol.
-Skąd wiesz?
-Z ciekawości zajrzałam do waszego barku i pusto.
-A przecież był alkohol. O nie-powiedział Harry.
Jednym dobrym kopnięciem w drzwi otworzył je. Przy łóżku leżał Louis, z moimi fajkami, a raczej już ich nie było. Śmierdziało samym alkoholem i szlugami. Ostro balował.
-Dzwoń na pogotowie?
-Co ? Jak? Że kurwa co ?
-To co powiedziałem, dzwoń na pogotowie nie am tętna!
Harry zadzwonił po pogotowie, które po chwili przyjechało i zabrało nieprzytomnego Louis'a.
-CO mu strzeliło do głowy? Prawie ,że się zabił-powiedział Liam.
-Cassie-powiedział Niall i w trybie natychmiastowym ubrał się i wyszedł. A my pojechaliśmy do szpitala.
___________________________________________________________
No siema! Wiemy ,że dawno nie dodałyśmy rozdziału ale szkoła -.-' bardzo was przepraszamy ;)Za wszelkie błędy przepraszam.
Od Mariki: Wiem,że na pewno nie macie czasu pisać komentarzy i wgl ale jedno "świetnie" też by nas uradowało. Czyta tego bloga aż 25 osób a mało z was komentuje. Cieszę się ,że wam się podoba ten blog ale dajcie nam motywację do tworzenia rozdziałów ;**
Mamy nadzieję ,że rozdział się spodoba i ZOSTAWICIE KOMENTARZE !
CZYTASZ=KOMENTUJESZ ♥♥ Daje to nam motywację<3
Łał takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam, jest super! :)
OdpowiedzUsuńBosz jestes genialna:) dslsza czesc prosze OMG *.* to jest cudowne
OdpowiedzUsuńBOSKI <3 Dalej :-D kocham was
OdpowiedzUsuńDAWNO MNIE NIE BYŁO,BO NIE WIEDZIAŁAM,ŻE POJAWIA SIE NOWY ROZDZIAŁ,WIESZ COŚ O TYM ANITA ? :d
OdpowiedzUsuńSzczerze ? to nie spodziewałam się,że dacie jeszcze Eleanor. Ja chce z powrotem Louisa i Cass !
Jestem ciekawa jak zareaguje Cass na wieść o tym,że Louis jest w szpitalu, mam nadzieje,ze się pogodzą :D
nie ma to jak dobie samemu komentory dodawac 2 minuty popoprzednim
OdpowiedzUsuńświetny rozdział! ;)
OdpowiedzUsuńNie sadzilam że Elanor znow się tutaj pojawi O.o Zaskoczenie nie małe♥
Już nie mogę się doczekać rekacji Cass na wieść ze Lou jest w szpitalu...
Mam zaciesz ze jest tak dużo dialogów*.*
Mam nadzieję że sszzybko pojwi się następny<3
+ Zapraszam do mnie ;
http://hello-in-my-world.blogspot.com/
Mam nadzieję że wpadniesz i skomentujesz:)
Obserwujemy?
Całuję! ;x
Musisz stworzyć zakładkę obserwatorzy, gdyż nie mam jak cię zaobserwować:)
OdpowiedzUsuńJeśli nie wiesz jak poszukaj w google i potem daj znać♥
Całuję! ;x