sobota, 16 lutego 2013

Rozdział 35.

*oczami Niall'a*
Szybko wsiadłem do auta i pojechałem do Cassie. Po 20 minutach byłem pod domem. Chciałem wejść ale były zakluczone. Zacząłem pukać, dzwonić. Usłyszałem "chwila" i odkluczanie drzwi.
-Niall co ty chcesz o 08.00 rano ode mnie ?
-Louis jest w szpitalu.
-Co?!
-Widać nie jest ci obojętny-dodałem.
-Wchodź. Jak to w szpitalu ?-zapytała dając mi kanapki .
-Dzięki, po prostu. Ale czekaj , jesteś jakaś za spokojna.
-Wydaje ci się.
-Nie na serio , nie przejmuje się nim ?
-Niall jasne, że przejmuje. To przeze mnie wylądował w szpitalu.
-Nie obwiniaj się-powiedziałem , podszedem i przytuliłem ją do siebie-ubierz się jedziemy do niego.
-Nie mogę wolał by żeby nie przyjeżdżała tam.
-On cię kocha, prawie ,że się zabił.
-Że co ? Zaraz będę-powiedziała i poszła na górę. Po 10 minutach wróciła ubrana. Wyszliśmy i pojechaliśmy do szpitala. Nie obyło się bez histerii Cassie co mnie już wkurzało.
-Do cholery uspokój się Cassie! To nie przez ciebie jasne-dziewczyna spojrzała na mnie zdziwiona.
-Przepraszam , po prostu denerwuje mnie ta twoja histeria. To na serio nie twoja wina-dodałem.
-Jasne.
-Jesteśmy-powiedziałem, a Cassie już nie było.

*oczami Cassie*
Wbiegłam do szpitala , chciało mi się płakać ale nie miałam już chyba czym. Wszystkie łzy wykorzystałam wczoraj. Podeszłam do jakieś kobiety.
-Louis Tomlinson gdzie leży?
-Przykro mi ale nie mogę powiedzieć.
-Jak to kurwa nie możesz?
-Proszę się zachowywać. Nie mogę, przykro mi.
-Sama go znajdę-powiedziałam a kobieta coś powiedziała i zaraz zauważyłam policję za sobą.
Pięknie nawet do swojego chłopaka, a raczej byłego, nie można iść. Zaczęłam uciekać. Wbiegłam szybko na drugie piętro, zgubiłam ich. Obróciłam się i wpadłam na kogoś. Spojrzałam w górę i zauważyłam policjanta.
-Panienka pozwoli z nami-powiedział.
Wziął mnie za ręce i chciał mnie gdzieś zabrać ale zauważyłam Zayn'a.
-Zayn-krzyknęłam a chłopak zobaczył mnie, zaczął biec w moją stronę.
-Co wy tworzycie?
-Panie Malik, proszę nie przeszkadzać, ta dziewczyna chciała dostać się do Pana Tomlinson'a.
-No chciała bo to jego dziewczyna pacany-powiedział i zabrał mnie od nich-pokój 265-dodał posyłając mi uśmiech. Odwzajemniłam uśmiech i poszłam, słyszałam jak Zayn coś z nimi gada ale ja kierowałam się do pokoju. Oprócz policji przed salą nie było nikogo , chłopaki siedzieli przy jego łóżku , a on leżał nie ruszając się. Poczułam ja moje policzki zrobiły się mokre. A po chwili jak ktoś mnie przytula. Obróciłam się i ujrzałam Malika.
-Wyjdzie z tego-powiedział.
-Mam nadzieję.
-Gdzie Niki?
-Poszła po kawę , zaraz powinna być.
Nie odpowiedziałam nic.
-Chodź do niego-powiedział , ciągnąc mnie za rękę do środka.
Weszliśmy do środka, wszyscy się na mnie spojrzeli. Liam podszedł i mnie przytulił.
-Co powiedzieli lekarze?-zapytałam.
-Wszystko jest dobrze już. Po prostu się upił i stracił przytomność. Gdybyśmy znaleźli go później czasem by już nie żył-na to słowa zaczęłam bardziej płakać-ale jest dobrze, nie płacz już, wyjdzie z tego. Jak się obudzi to go może wypuszczą.
Wszyscy stanęliśmy przy jego łóżku, po chwili przyszła Niki z kawą. Po godzinie chłopaki się zmyli na wywiad , a Niki do domu. Ja zostałam. Położyłam się na kanapie, która była, poczułam jak moje powieki stawaj się coraz cięższe , a potem ciemność.
***
Usłyszałam jakieś głos, męskie głosy. Coś mówili a po chwili kroki i tylko dźwięk zamykających się drzwi. Otworzyłam oczy i spojrzałam w okno, ciemno. Chyba długo tu byłam, spojrzałam na łóżko gdzie leżał Louis. Patrzył na mnie, on się obudził. Szybko wstałam i od razu do niego podeszłam. 
-Przyszłaś-powiedział to jakbym nie widziała go od roku i dopiero teraz sobie o nim przypomniałam.
-A nie miałam?-zapytała śmiejąc się. 
-Cieszę się ,że tu jesteś.
-Mówisz jakby nie było mnie tu od jakiś kilkunastu lat.
-A nie było ?
-Louis! Chociaż leżysz w szpitalu i tak te twoje żarciki są.
-No co taka prawda.
-Czemu to zrobiłeś? Czemu chciałeś odebrać sobie życie?
-Bo bez ciebie nie umiem żyć.
-Louis .. ja...-rozpłakałam się, to co powiedział było , nawet nie wiem jak opisać. Po prostu wtuliłam się w niego. Jednak po chwili leżałam koło niego na łóżku, objęta jego ramionami. 
-Zapomnijmy o wszystkim, niech będę jak dawniej.
-Louis, ale ja nie wiem czy dam radę. Fanki i te hejty ...
-Dasz radę , przecież będziesz ze mną. Ja zawsze cię obronię.
-Ja to muszę przemyśleć.
-Cassie...ja wiem powinienem dać ci czas, ale na serio cię kocham i chcę z tobą być.
-Wiem, Louis. Ja ciebie też kocham, ale...
-Nie ma ale-pocałował mnie. No i jak mam mu się nie oprzeć jak on taki jest. Słodki, dziecinny i kochany. I mój. 

*Oczami Nicole*
Obudziłam się i pierwsze co to spojrzałam na godzinę, 8.04. Obróciłam się i zobaczyłam Harry'ego obróconego do mnie plecami. Włączyłam w telefonie twitter'a i przeglądałam. Po pewnym czasie znudziło mi się i napisałam do Cassie czy wróciła na noc do domu. Nie dopisała mi, więc włączyłam sobie muzykę na słuchawkach i leżałam patrząc w loki Harry'ego. Piosenki leciały a on się nie budził, nie chciało mi się już słuchać muzyki, więc wyłączyłam i w tym samym czasie Harry obrócił się twarzą do mnie zabierając mi pościel, wzięłam ją i przykryłam się nią, tak żeby go nie obudzić. Patrzyłam na niego pierwszy raz z takiego bliska. Wygląda słodko kiedy śpi, nic nie mówi i nie wie, że ktoś się na niego patrzy. Sięgnęłam po telefon i zrobiłam mu jedno zdjęcie, które od razu ustawiłam sobie na tapetę. Poleżałam jeszcze chwilę i zeszłam z łóżka, zostawiając go samego na wielkim łóżku.Udałam się do toalety, wróciłam i wybrałam po cichu rzeczy, które ubiorę. Postawiłam na to :
Włosy zaczesałam w ''szalonego koka'' i po cichu zeszłam na dół i zrobiłam sobie śniadanie, płatki z zimnym mlekiem. Zjadłam i nikt jeszcze nie wstał więc wróciłam do pokoju, wzięłam telefon i ponownie napisałam do Cass, tym razem mi odpisała, że całą noc była z Lou i jakbym mogła to mam jej przywieźć ubrania na zmianę. Zgodziłam się i postanowiłam się przejść do domu. Napisałam na kartce, że wychodzę będę u Lou w szpitalu i wyszłam, pożyczając jakiś parasol bo akurat zaczęło padać. Droga do domu nie trwała długo, w torebkę wrzuciłam ciemne jeansy, converse'y szare, niebieską bluzkę i na to szarą bluzę. Wzięłam jabłko i poszłam. Droga jak na złość mi się dłużyła, ale kiedy doszłam od razu kupiłam sok i poszłam do pokoju w którym leżał Lou
-Nie wolno wchodzić-powiedział policjant.
-To jest mój przyjaciel, byłam tu wczoraj-odparłam.
-Inne dziewczyny mówiły to samo.
-Chwila zadzwonię do Lou-powiedziałam i wybrałam numer.
*Hej, mógłbyś powiedzieć ochronie, że mnie znasz?*...**Czekam*-powiedziałam i się rozłączyłam, drzwi do sali otworzyła Cass i otwierając je tak, żeby Lou powiedział, że mnie zna. Przeprosili i mogłam wejść
-Hej, jak się czujesz?-zapytałam siadając.
-Czuję się wyczerpany, ale jest dobrze-powiedział spoglądając na Cass a ja się zaśmiałam.
-Przyniosłam Ci ubrania, idziesz się przebrać teraz?-zapytałam.
-Tak, dziękuję Ci-powiedziała biorąc ode mnie torebkę z jej rzeczami i wyszła do łazienki.
-Widzę, ze już pogodzeń-zapytałam a on pokiwał głową-i musiało się takie coś wydarzyć, żee.
-Ty też leżałaś tutaj a mogłaś przestać się z nim zadawać-powiedział.
-Lou, to jest inna historia i nie wracajmy do tego.
-Przepraszam. A gdzie reszta?.
-Nie uwierzysz, ale jeszcze śpią-zaśmiałam się.
-Oj no zobacz, wierzę. Sama szłaś tu? Tak daleko to jest od domu i na pieszo szłaś?
-Mały spacerek dobrze mi zrobi-zaśmiałam się i akurat weszła Cass.
-Ej wiesz...ogólnie to fajne rzeczy, ale to nie są moje buty.
-A czyje?
-No Twoje-zaśmiała się-ja nie miałam szarych.
-Aaaaaaa no tak, zapomniałam sory-zaczęłam się śmiać-ale chyba są dobre nie?
-No na pewno. Ty masz taką stopę-pokazała palcami jaką mała-a ja mam taką-pokazała dwoma rękoma
-Ciesz się, ze Ci w ogóle przyniosłam-powiedziałam wytykając język
-Zresztą ona i tak musi iść-powiedział Louis
-Czemu?-zapytałam
-No bo musi się ogarnąć, nie może cały czas tu siedzieć-powiedział a ona zaczęła się mu sprzeciwiać. Wyszło na to, że wraca ze mną. Pożegnałyśmy się i poszłyśmy. Chłopaki nadal nie dzwonili ani nic, czyli muszę spać....jeszcze. Weszłyśmy do domu naszego i pierwsze co to Cass poszła do łazienki. Poszła się odświeżyć, przebrać i ogólnie ogarnąć. W tym czasie usiadłam przed TV i oglądałam, kiedy zadzwonił do mnie Harry
*już nie śpisz?
*nie ma Cię przy mnie, jesteś o Lou
*wróciłam już od niego. Jestem z Cass u nas
*Wrócicie zaraz?
*zaraz? tego to nie wiem bo Cass nadal bierze kąpiel, ale mam nadzieję, że jeszcze dzisiaj tak
*odświeżę się i przyjadę do was
*lepiej budź chłopaków i jedźcie do Lou, jest sam
*ale najpierw wjedziemy do was
*no okej. to pa
*pa słodziutka-powiedział i się rozłączył
-słodziutka?-zapytałam samą siebie.Ktoś wstał z humorkiem. zaśmiałam się na tą myśl i robiłam to co robiłam. Przypomniałam sobie, że laptopa nie zabrałam do chłopaków, więc poszłam do siebie w celu wzięcia go. Zapakowałam go i zawołała mnie Cassie
-pomóż mi się spakować-odparła siedząc między ciuchami wyrzuconymi z szafy
-ha-parsknęłam -jedziesz gdzieś?
-tak do domu chłopaków-zaśmiała się
-a gdzie masz tą torbę co ostatnio miałaś u nich?
-o właśnie-powiedziała wstając-tam są już ubrania, dlatego nie mogłam nic wybrać
-ty ja tej...-odparłam i zeszłam na dół akurat usłyszałam jak ktoś zatrąbił.


♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

awwwwwwwwwwwww ! :D Dziękuuuujemy za tyle wejść :D. Czekamy na opinie od was ;)
Mamy nadzieję, że się podoba C; 

5 komentarzy:

  1. przeklenstwa do slurzby zdrowia smiech na sali

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny, zajebisty, genialny, mega, boski rozdział<3
    Wprost się zakochałam*.*
    Już nie mogę się doczekać nn<3

    + u mnie nowy rozdział!
    http://hello-in-my-world.blogspot.com/
    Caluje!

    OdpowiedzUsuń
  3. Cód miód!
    rozdział cudowny!
    czekam na następny,
    pisz szybko, bo nie moge się doczekać! ;D

    i w wolnej chwili zapraszam do mnie. :)
    http://welcomeeetomyworldd.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. ZOSTAŁYŚCIE NOMINOWANA PRZEZ NAS DO The Versatile Blogger ♥ WIĘCEJ INFO U NAS :)

    OdpowiedzUsuń
  5. czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń