poniedziałek, 27 maja 2013

Rozdział 52.

CASSIE
Tym kimś był...
Oczywiście Louis.
-Co ty tu robisz?
-Fanki.
-I musiałeś tu przyjść?
-A gdzie miałem?
-Y no nie wiem, na zaplecze czy coś.
Zaśmiał się.
-Ładnie Ci w tej sukience-powiedział.
-Dzięki-poczułam jak moje policzki robią się cieplejsze.
-I ślicznie się rumienisz-dodał z większym bananem.
No to teraz to jestem burak. Zaśmiałam się.
-Okej obróć się muszę się przebrać.
-Widziałem Cię już w stroju.
-Och zamknij się i obróć się.
-Okej.
Spojrzałam czy się obrócił i  po chwili nie miałam na sobie sukienki.
Poczułam dłonie Louis'a na moich biodrach, a jego usta na mojej szyi.
-Louis...
Chłopak coś powiedział i zwinnym ruchem mnie obrócił do siebie, całując w usta.
Z ust, składając pocałunki na mojej szczęce, a potem zjeżdżając znów na szyję zaczął ją ssać i lekko przegryzać.
-Louis! Będę miała malinkę-odparłam.
-Nie będziesz-szepnął.
Przyparł mnie do ściany przymierzalni dalej całując. Jego ręce zjechały na moje majtki , które powoli były ściągane.
-Nie-powiedziałam stanowczo i zatrzymałam jego ręce.
Chłopak na mnie spojrzał. Był zaskoczony, myślał,że dam się ponieść i oddam mu się.
-Lepiej będzie jak wyjdziesz-wypchnęłam go w przymierzalni.
Szybko się ubrałam. Spojrzałam w lustro, rozmazał mi się makijaż, w końcu kilka łez się polało.
Szybko je otarłam, spojrzałam czy wyglądam chociaż trochę normalnie. Zabrałam sukienkę i poszłam do kasy po drodze przymierzyłam kilka par butów aż w końcu znalazłam te , które szukałam. Po udanych zakupach poszłam do Niki, Hazzy i Lou , który siedzieli na ławce przed sklepem.

*Oczami Nicole*
-No w końcu ! Co masz?-zapytałam mojej siostry, kiedy usiadła obok nas.
-Mam to i to-pokazała sukienkę i buty.
-Zakupy udane?-zapytał Harry, a ona go zmierzyła.
-Cass-zaczęłam się śmiać-kto zrobił Ci malinkę? -i znowu się śmiałam, a ona spaliła buraka i spojrzała na Louis'ego
-Idziemy na lody. Teraz-powiedziała wstając. Była wkurzona, bardzo, ale tak, ze śmiech mnie nie opuszczał.
Jak rozkazała tak poszliśmy, kupiliśmy po lodzie i szliśmy do hotelu. Po drodze cały czas się śmiałam, nie mogłam się powstrzymać, ale z drugiej strony byłam przerażona, że Cass tak szybko mu wybaczyła. On ją zdradził, zerwanie, łóżko(?) no bo jak mam to nazwać? Ale przecież nie mieli kiedy...rano też tego nie miała. On jej wparował do przymierzalni. Na bank. Jestem tego pewna!
-Ja idę się przejść, zaraz wrócę-powiedział Styles, kiedy byliśmy przed hotelem
-Styles! Mogę iść z Tobą?-zapytałam zatrzymując Cass.
Kiwnął twierdząco głową i dałam Cassie zakupy. Przeszliśmy tak, ze szliśmy na piasku plaży, na boso i woda lekko dotykała naszych stóp
-Stań na chwilę-rozkazałam mu, a On stanął-mam coś dla Ciebie.
-Na prawdę? Co to takiego?-zaczął fangirlować.
-Uspokój się-odparłam i się śmiałam. Po chwili spoważniałam-mam dla Ciebie bransoletkę-odparłam i zaczęłam jej szukać.
-Ale z jakiej okazji?-spoważniał razem ze mną.
-Ty mi coś dałeś to ja Tobie też chciałabym coś dać.
-Ja ją Tobie dałem, żebyś pamiętała o mnie.
-Jak mam zapomnieć jak cały czas ze mną jesteś głupolu?-zaśmiałam się-Daj rękę.
-Pokaż jaką.
-Niespodzianka-odparłam on się odwrócił zostawiając mi swój nadgarstek i zapięłam mu ją-i jak?
Zapytałam a On spojrzał na bransoletkę i zaraz na mnie.
-To jest damska, nie?-zapytał a ja kiwnęłam głową na ''tak'' -dzięki-skołowany mnie przytulił.
-Nie podoba Ci się?
-Podoba, ale..
-Ale?
-Ja swoją Ci dałem nie jako przyjaciółce lecz coś więcej. A Ty mi dałaś bo ja Tobie dałem.
-A-a-a-zacięłam się-Nie. Nie dałam Ci bo Ty mi dałeś tylko..Patrz-odparłam i pokazałam mu taką samą bransoletkę jak mu dałam-Jakby któreś z nas zraniło kogoś, w sensie mnie albo Ciebie to wtedy możesz a nawet to będzie najlepszy sposób na pokazanie drugiej osobie czy zraniłeś, możesz wyrzucić. I wtedy kiedy będę widziała albo Ty, że się zraniliśmy to...no rozumiesz?
-Ja Ciebie zranię, nawet nie świadomie to Ty wyrzucisz jeden kluczyk tak? i tak po kolei?  jak zostanie tylko ptaszek?
-To będziemy wiedzieli, ze nie jesteśmy sobie pisani.
-Czyli, że nasz związek aktualny?-jego oczy się zaświeciły mimo późnej pory.
-Znaczy się...-poruszałam tułowiem w boki-no tak. Ale jeżeli mamy być znowu razem to musisz mi ufać.
-Czyli, ze jesteśmy razem!?-zapytał a ja kiwnęłam twierdząco głową-dziękuję, dziękuję-wydzierał się i mnie przytulił tak, że nogami nie dotykałam piasku.
-Harry wszędzie mogą być robione nam zdjęcia-odparłam chłopak coś mruknął i delikatnie pocałował w szyję. Odstawił mnie i spojrzał w oczy.
-Dziękuję-uśmiechnął się pokazując szereg białych zębów.
Następnie poszliśmy do hotelu, w którym zastaliśmy ochroniarza, który był wściekły. Przynajmniej na takiego wyglądał. Weszłam do pokoju a Harry rozmawiał z mężczyzną. W pomieszczeniu zastałam Louis'ego i Cassie. On trzymał ją za dłonie a Ona nie patrzyła mu w twarz. Cichaczem wyszłam z pokoju tym samym zostawiając ich samych. Spojrzałam na Harry'ego, który spojrzał na mnie swoimi ciemno zielonymi tęczówkami i się uśmiechnął
-Nie przeszkadzajmy im-odparłam a On zaproponował pójść do ich apartamentu.

Od Autorek;
No i mamy 52 rozdział;)
Wow jak to szybko minęło;3
Liczymy na komentarze, za błędy przepraszamy ♥♥

4 komentarze:

  1. Dziewczyny jesteście cudowne <3 Kocham to opowiadanie ;D Ta historia nigdy sie nie nudzi :3 Boksi <3 @gabka17

    OdpowiedzUsuń
  2. Chcę częściej i niech Cass pogodzi się z Lou <33333 pozdrowienia Anonimka ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. super, już nie mogę się doczekać następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  4. i niech oni się pogodzą :*

    OdpowiedzUsuń