NICOLE
Weszliśmy do środka i rozejrzałam się po pomieszczeniu, które wyglądało tak samo jak moje i mojej siostry.
-To co robimy tej nocy?-zapytał zawiadacko.
-Śpimy! yaaay-wzięłam wyżej swoje kciuki.
-Nie chcesz się ze mną koch..
-Nie zboczuchu.-szybko odpowiedziałam zanim dokończył pytanie.
-Foch.
-Groch.
-Nie bo kukurydza-zaśmiał się, a ja razem z nim.
Z powodu późnej pory uszykowaliśmy się do spania. Jako że nie wzięłam piżamy ubrałam stylową bluzkę Stylesa.T-shirt sięgał mi do połowy ud na co ten mnie zmierzył od góry do dołu. Miałam spać z nim na wypadek jakby Louis wrócił. W co tak na prawdę wątpię. Cass go kocha i szybko mu przebaczy. Nie wierzę, że nie. Znam ją wystarczająco.
-O czym myślisz?-te słowa wyrwały mnie z rozmyśleń.
-O Cass i Lou.
-Pogodzą się-skwitował a ja na niego spojrzałam.
-Skąd ta pewność?
-Zgaduję?
-Och..myślałam, że coś mi powiesz-zaśmiałam się.
Leżeliśmy w łóżku rozmawiając o wszystkim i o niczym. Nawet nie wiem dlaczego to wszystko się zmieniło. Dlaczego powiedziałam mu, że nasz związek jest aktualny? Nie jestem do końca przekonana co do nas. Niby coś mnie do niego ciągnie i w ogóle, ale boje się, że będzie ograniczał mój kontakt między innymi z Benym. Mimo iż potwierdził mi, że tak nie będzie bo mi ufa, mam obawy.
-Kocham Cię-mruknął całując moją szyję i znowu przeywając moje myślenie.
-Wiem-odpowiedziałam mu biorąc jego dłoń do moich ust.
Składałam na niej pojedyncze całusy, które mu się podobały. Co chwila ukazywał się szereg białych ząbków i dołeczki w policzkach. Zawsze kiedy widzę ten jego uśmiech i dołeczki od razu na mojej twarzy gości uśmiech, szeroki uśmiech. Powrócił do składania na mojej szyji całusy
-Masz piękne usta.-powiedział nie odrywając swoich ust przylegających do mojej skóry na szyi.
-Skąd wiesz skoro nie patrzysz?
-Już się napatrzyłem, ale mogę robić to cały czas. Teraz Ty.
-Co?
-Powiedz mi coś miłego
-Hm..masz..masz, cholera. Nad czym ja się zastanawiam, jesteś bezczelnym, przystojnym i troskliwym chłopakiem o zielonych tęczówkach, w których gdy w nie patrzę mam motylki w brzuchu-odparłam a ten zaśmiał się i robił to co na chwilę przerwał.
Muskał delikatnie wrażliwą skórę i lekko przygryzał dzięki czemu przez ciało przeleciał dreszczyk. Zadowolony z takiej reakcji zrobił to jeszcze raz a ja nie wiedząc czemu, bo podobało mi się, odciągnęłam jego głowę od szyi.
-Jutro lecimy, wy też?-zapytałam patrząc wprost w jego oczy.
Kiwnął twierdząco głową i gwałtownie mnie objął w pasie przez co leżałam do niego przodem. Przybliżył się lekko do mnie i musnął moje wargi.
-Kiedy mnie pokochasz?-usłyszałam i nie wiedziałam co powiedzieć. Nie umiem stwierdzić czy go kocham, czy też nie. Przechodzi mnie przyjemne uczucie zawsze kiedy go widzę.
-Odpowiedz-zażądał i cmoknął mnie w nos.
-H..Harry, j..ja nie wiem co powiedzieć-powiedziłam szeptem.
-Po prostu odpowiedz.
-Kiedy ja nie wiem. Nie wiem czy Cię kocham teraz czy też nie. J...ja nie umiem tego wyczuć-odparłam nie patrząc mu w oczy. Nie potrafiłabym.
-Kochaj mnie-odparł i po chwili usiadł tak, że moja talia była między jego udami a On podtrzymywał się na łokciach-kochaj mnie dzisiaj, jutro i pojutrze. Kochaj mnie zawsze, wszędzie i nie ważne o jakiej porze, tylko mnie kochaj..proszę-ostatnie słowo wypowiedział ledwo słyszalnie a jednak usłyszałam. Mocno się w niego wtuliłam, co odwzajemnił. Zrobiło mi się go szkoda, ale chyba nie chciałby usłyszeć kłamstwa. Nie do końca kłamstwa, ale nie do końca prawdę.-ok. nie nalegam. Nie chcę usłyszeć kłamstwa. Chcę usłyszeć prawdę z Twoich pięknych pełnych, malinowych ust-uśmiechnął się przejeżdżając kciukiem o moich wargach.
-Dobranoc Harry-powiedziałam ponownie się do niego tuląc
-Słodkich snów, skarbie-musnęłam jeszcze jego usta i odwróciłam się do niego leżąc na lewym boku a on mnie objął swoją długą ręką.
*oczami Cassie*
Lou wyszedł nie wiem gdzie ale wyszedł. Czy dobrze nie wiem. Niki najwyraźniej pogodziła się z Harry'm.
Ta to ma szczęście.Siedziałam w pokoju nie wiedząc co ze sobą zrobić. Zauważyłam butelkę "Jack'a Daniels'a" dobrze,że to wgl tu jest. Podeszłam i wyjęłam z szafki. Odkręciłam i nalałam do szklanki.
-Na zdrowie Cassie-powiedziałam do siebie.
Początek boże co to jest ale z każdym łykiem alkohol przechodził szybciej i bez żadnych problemów.
Po prostu rozchodził się po moim ciele. A ja czułam się wspaniale.
Zero wspomnień, problemów. Tylko ja i alkohol. Przypomniałam sobie,że ostatnio kupiłam papierosy.
Podeszłam do torebki i wyjęłam paczkę. Wzięłam jednego do ust, znalazłam zapalniczkę i zapaliłam papierosa. Pierwszy wdech dymu rozchodził się po moich płucach. Zaśmiałam się.
Usiadłam znów pod komodą i biorąc łyk alkoholu znów się zaciągnęłam.
To będzie długa szalona noc. Zaśmiałam się.
*oczami Louis'a*
Chodziłem po terenie hotelu nie wiedząc co mam ze sobą zrobić. Cassie mi nie wybaczyła.Próbowałem wszystkiego, a tu nic. Nie wiem czy dam radę tak dalej. Nie wiem czy dam radę tak dalej funkcjonować.
Gdyby tylko powiedziała,żebyśmy zostali przyjaciółmi byłby to znak ,że może być z tego coś więcej.
Usłyszałem piękny śpiew, na prawdę. Po chwili jak ktoś krzyczy i śmiech. Znam ten śmiech i to za dobrze.
Ruszyłem w kierunku dźwięku. Po chwili zauważyłem Cassie. Chodziła po krawężniku, w jednej ręce trzymała butelkę alkoholu, a w drugiej buty.
-Cassie..
-Louis! Louis oj mój kochany Louis...
Jest pijana i to bardzo.
-Chodź do pokoju okej?
-Nie! Chcę popływać.
-Serio? Cassie popływamy jutro.
-Chcę popływać z tobą-podeszła do mnie odpinając guziku od koszuli-nago-szepnęła mi na ucho.
Złapałem ją za ręce .
-Cassie jesteś pijana, chodź do pokoju.
-Alee..
-Jutro popływamy okej?
Kiwnęłam głową i zabrała swoje buty. Po drodze to ja je niosłem bo jej wypadły. Idąc piła alkohol który potem jej zabrałem. Po 30 minutach doszliśmy do pokoju. Ta droga była długa. Normalnie pokonalibyśmy ją w 5 minut, a nie 30 minut. Cassie weszła do pokoju i zaczęła się rozbierać.
-Cassie łazienka.
-Myślałam,że nadal mnie chcesz.
-Jesteś pijana, proszę cię.
Dziewczyna coś powiedziała i poszła do łazienki.Usłyszałem huk , szybko pobiegłem do łazienki.
Cassie leżała na ziemi i się śmiała? Tak śmiała się jak głupia. Pomogłem jej się ubrać i zaprowadziłem do sypialni. Ułożyłem na łóżku i pocałowałem w czółko.
-Louis?
-Tak?
-Śpij dzisiaj ze mną-powiedziała patrząc na mnie błagalnym wzrokiem.
-Jasne-powiedziałem i poszedłem do niej.
Zrobiła miejsce na łóżku. Położyłem się, a dziewczyna się we mnie wtuliła.
-Dobranoc Lou.
-Dobranoc Cass.
-Lou! Nie usypiaj jeszcze!-krzyknęła.
-Nie idę spać , poczekam aż ty uśniesz.
-Kocham Cię-powiedziała.
Zamurowało mnie, wszyscy mówią,że pijany mówi prawdę no ale zobaczymy.
Dziewczyna już usnęła i ja również odpłynąłem.
Od Autorek;
Mamy kolejny rozdział:)
Mamy nadzieję,że wam się spodoba i skomentujecie <3
Za błędy przepraszamy ♥♥
Lots of love xx
Weszliśmy do środka i rozejrzałam się po pomieszczeniu, które wyglądało tak samo jak moje i mojej siostry.
-To co robimy tej nocy?-zapytał zawiadacko.
-Śpimy! yaaay-wzięłam wyżej swoje kciuki.
-Nie chcesz się ze mną koch..
-Nie zboczuchu.-szybko odpowiedziałam zanim dokończył pytanie.
-Foch.
-Groch.
-Nie bo kukurydza-zaśmiał się, a ja razem z nim.
Z powodu późnej pory uszykowaliśmy się do spania. Jako że nie wzięłam piżamy ubrałam stylową bluzkę Stylesa.T-shirt sięgał mi do połowy ud na co ten mnie zmierzył od góry do dołu. Miałam spać z nim na wypadek jakby Louis wrócił. W co tak na prawdę wątpię. Cass go kocha i szybko mu przebaczy. Nie wierzę, że nie. Znam ją wystarczająco.
-O czym myślisz?-te słowa wyrwały mnie z rozmyśleń.
-O Cass i Lou.
-Pogodzą się-skwitował a ja na niego spojrzałam.
-Skąd ta pewność?
-Zgaduję?
-Och..myślałam, że coś mi powiesz-zaśmiałam się.
Leżeliśmy w łóżku rozmawiając o wszystkim i o niczym. Nawet nie wiem dlaczego to wszystko się zmieniło. Dlaczego powiedziałam mu, że nasz związek jest aktualny? Nie jestem do końca przekonana co do nas. Niby coś mnie do niego ciągnie i w ogóle, ale boje się, że będzie ograniczał mój kontakt między innymi z Benym. Mimo iż potwierdził mi, że tak nie będzie bo mi ufa, mam obawy.
-Kocham Cię-mruknął całując moją szyję i znowu przeywając moje myślenie.
-Wiem-odpowiedziałam mu biorąc jego dłoń do moich ust.
Składałam na niej pojedyncze całusy, które mu się podobały. Co chwila ukazywał się szereg białych ząbków i dołeczki w policzkach. Zawsze kiedy widzę ten jego uśmiech i dołeczki od razu na mojej twarzy gości uśmiech, szeroki uśmiech. Powrócił do składania na mojej szyji całusy
-Masz piękne usta.-powiedział nie odrywając swoich ust przylegających do mojej skóry na szyi.
-Skąd wiesz skoro nie patrzysz?
-Już się napatrzyłem, ale mogę robić to cały czas. Teraz Ty.
-Co?
-Powiedz mi coś miłego
-Hm..masz..masz, cholera. Nad czym ja się zastanawiam, jesteś bezczelnym, przystojnym i troskliwym chłopakiem o zielonych tęczówkach, w których gdy w nie patrzę mam motylki w brzuchu-odparłam a ten zaśmiał się i robił to co na chwilę przerwał.
Muskał delikatnie wrażliwą skórę i lekko przygryzał dzięki czemu przez ciało przeleciał dreszczyk. Zadowolony z takiej reakcji zrobił to jeszcze raz a ja nie wiedząc czemu, bo podobało mi się, odciągnęłam jego głowę od szyi.
-Jutro lecimy, wy też?-zapytałam patrząc wprost w jego oczy.
Kiwnął twierdząco głową i gwałtownie mnie objął w pasie przez co leżałam do niego przodem. Przybliżył się lekko do mnie i musnął moje wargi.
-Kiedy mnie pokochasz?-usłyszałam i nie wiedziałam co powiedzieć. Nie umiem stwierdzić czy go kocham, czy też nie. Przechodzi mnie przyjemne uczucie zawsze kiedy go widzę.
-Odpowiedz-zażądał i cmoknął mnie w nos.
-H..Harry, j..ja nie wiem co powiedzieć-powiedziłam szeptem.
-Po prostu odpowiedz.
-Kiedy ja nie wiem. Nie wiem czy Cię kocham teraz czy też nie. J...ja nie umiem tego wyczuć-odparłam nie patrząc mu w oczy. Nie potrafiłabym.
-Kochaj mnie-odparł i po chwili usiadł tak, że moja talia była między jego udami a On podtrzymywał się na łokciach-kochaj mnie dzisiaj, jutro i pojutrze. Kochaj mnie zawsze, wszędzie i nie ważne o jakiej porze, tylko mnie kochaj..proszę-ostatnie słowo wypowiedział ledwo słyszalnie a jednak usłyszałam. Mocno się w niego wtuliłam, co odwzajemnił. Zrobiło mi się go szkoda, ale chyba nie chciałby usłyszeć kłamstwa. Nie do końca kłamstwa, ale nie do końca prawdę.-ok. nie nalegam. Nie chcę usłyszeć kłamstwa. Chcę usłyszeć prawdę z Twoich pięknych pełnych, malinowych ust-uśmiechnął się przejeżdżając kciukiem o moich wargach.
-Dobranoc Harry-powiedziałam ponownie się do niego tuląc
-Słodkich snów, skarbie-musnęłam jeszcze jego usta i odwróciłam się do niego leżąc na lewym boku a on mnie objął swoją długą ręką.
*oczami Cassie*
Lou wyszedł nie wiem gdzie ale wyszedł. Czy dobrze nie wiem. Niki najwyraźniej pogodziła się z Harry'm.
Ta to ma szczęście.Siedziałam w pokoju nie wiedząc co ze sobą zrobić. Zauważyłam butelkę "Jack'a Daniels'a" dobrze,że to wgl tu jest. Podeszłam i wyjęłam z szafki. Odkręciłam i nalałam do szklanki.
-Na zdrowie Cassie-powiedziałam do siebie.
Początek boże co to jest ale z każdym łykiem alkohol przechodził szybciej i bez żadnych problemów.
Po prostu rozchodził się po moim ciele. A ja czułam się wspaniale.
Zero wspomnień, problemów. Tylko ja i alkohol. Przypomniałam sobie,że ostatnio kupiłam papierosy.
Podeszłam do torebki i wyjęłam paczkę. Wzięłam jednego do ust, znalazłam zapalniczkę i zapaliłam papierosa. Pierwszy wdech dymu rozchodził się po moich płucach. Zaśmiałam się.
Usiadłam znów pod komodą i biorąc łyk alkoholu znów się zaciągnęłam.
To będzie długa szalona noc. Zaśmiałam się.
*oczami Louis'a*
Chodziłem po terenie hotelu nie wiedząc co mam ze sobą zrobić. Cassie mi nie wybaczyła.Próbowałem wszystkiego, a tu nic. Nie wiem czy dam radę tak dalej. Nie wiem czy dam radę tak dalej funkcjonować.
Gdyby tylko powiedziała,żebyśmy zostali przyjaciółmi byłby to znak ,że może być z tego coś więcej.
Usłyszałem piękny śpiew, na prawdę. Po chwili jak ktoś krzyczy i śmiech. Znam ten śmiech i to za dobrze.
Ruszyłem w kierunku dźwięku. Po chwili zauważyłem Cassie. Chodziła po krawężniku, w jednej ręce trzymała butelkę alkoholu, a w drugiej buty.
-Cassie..
-Louis! Louis oj mój kochany Louis...
Jest pijana i to bardzo.
-Chodź do pokoju okej?
-Nie! Chcę popływać.
-Serio? Cassie popływamy jutro.
-Chcę popływać z tobą-podeszła do mnie odpinając guziku od koszuli-nago-szepnęła mi na ucho.
Złapałem ją za ręce .
-Cassie jesteś pijana, chodź do pokoju.
-Alee..
-Jutro popływamy okej?
Kiwnęłam głową i zabrała swoje buty. Po drodze to ja je niosłem bo jej wypadły. Idąc piła alkohol który potem jej zabrałem. Po 30 minutach doszliśmy do pokoju. Ta droga była długa. Normalnie pokonalibyśmy ją w 5 minut, a nie 30 minut. Cassie weszła do pokoju i zaczęła się rozbierać.
-Cassie łazienka.
-Myślałam,że nadal mnie chcesz.
-Jesteś pijana, proszę cię.
Dziewczyna coś powiedziała i poszła do łazienki.Usłyszałem huk , szybko pobiegłem do łazienki.
Cassie leżała na ziemi i się śmiała? Tak śmiała się jak głupia. Pomogłem jej się ubrać i zaprowadziłem do sypialni. Ułożyłem na łóżku i pocałowałem w czółko.
-Louis?
-Tak?
-Śpij dzisiaj ze mną-powiedziała patrząc na mnie błagalnym wzrokiem.
-Jasne-powiedziałem i poszedłem do niej.
Zrobiła miejsce na łóżku. Położyłem się, a dziewczyna się we mnie wtuliła.
-Dobranoc Lou.
-Dobranoc Cass.
-Lou! Nie usypiaj jeszcze!-krzyknęła.
-Nie idę spać , poczekam aż ty uśniesz.
-Kocham Cię-powiedziała.
Zamurowało mnie, wszyscy mówią,że pijany mówi prawdę no ale zobaczymy.
Dziewczyna już usnęła i ja również odpłynąłem.
Od Autorek;
Mamy kolejny rozdział:)
Mamy nadzieję,że wam się spodoba i skomentujecie <3
Za błędy przepraszamy ♥♥
Lots of love xx
super kiedy następny ?
OdpowiedzUsuńOmg Cudoqny czekam na dalszy mam na dzieje ze harry i nicole beda ze soba caly czas dlatego zyje kocham cie dzieczyno kiedy nastepny ??
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział ! Czekam na nn ♥
OdpowiedzUsuńChcę kolejny jestem twoją fanką i uwielbiam tego bloga love this blog <3 Pozdro Anonimka ;***
OdpowiedzUsuń